Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/262

Ta strona została przepisana.
254

Po odejściu wojsk kapitan czas jakiś przechadzał się przed drzwiami „Hotelu“ klnąc w duszy los, skazujący go na bezczynność w chwili, gdy można się było spodziewać spotkania z nieprzyjacielem, i półgębkiem odpowiadając na pytania Betty, która z głębi domu krzykliwie rozpytywała go o różne szczegóły niezrozumiałej dla niej jeszcze ucieczki kramarza.
Wnet potem nadszedł chirurg. Ten, będąc dotychczas zajęty rannymi w oddalonym budynku, nic zgoła nie wiedział ani o tem co się stało, ani nawet o odejściu wojsk.
— Gdzie są straże, Jacku? — zapytał rozglądając się ciekawie dokoła — i dlaczego jesteś tu sam?
— Poszli, wszyscy poszli z Dunwoodie’m na rzekę. Ty i ja zostaliśmy, aby pilnować kilku chorych i paru kobiet.
— W każdym razie chwali się to Dunwoodie’mu, że pozostawił rannych w spokoju — rzekł chirurg. — Nuże, pani Elżbieto Flanagan, nie marudź ze śniadaniem, bo jestem głodny. Mam trupa do pokrajania i śpieszy mi się.
— Nuże, panie doktorze Archibaldzie Sitgreaves — odkrzyknęła Betty, ukazując swe kwitnące oblicze w stłuczonem oknie kuchni — pan zawsze się spóźnia, niema nic do jedzenia prócz skóry z Jenny i tego tam pańskiego trupa.
— Kobieto! — rzekł chirurg gniewnie — jestżem ludożercą, że mówisz do mnie w ten sposób? Powtarzam, pośpiesz się i daj mi coś do zjedzenia, coś odpowiedniego dla zgłodniałego żołądka.
— Zgłodniały żołądek nie powinien być wybredny — rzekła Betty. — Ja też powtarzam panu, że nie mam nic, chyba że usmażę panu befsztyk ze skóry Jenny. Chłopcy objedli mnie z kretesem.
Lawton wmieszał się w rozmowę, zapewniając chirurga, że wysłał już ludzi po zapasy dla oddziału. Doktor Sitgreaves, trochę udobruchany, zapomniał o głodzie i oświadczył, że zaraz weźmie się do roboty.