Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/271

Ta strona została przepisana.
263

ostrego narzędzia. Ale pułkownik Wellmere, ochłonąwszy ze zdziwienia, powstał wyniośle i rzekł:
— Panie, w pokoju jest istotnie trochę za gorąco, i temu przypisać należy moje rumieńce. Zresztą, zbyt wiele już zawdzięczam pańskiej umiejętności, bym go miał trudzić więcej. Panna Wharton wie, że czuję się zupełnie dobrze, — i upewniam pana, że nigdy zdrowszym i szczęśliwszym nie byłem.
Ostatnią część tego przemówienia wypowiedział pułkownik Wellmere z naciskiem, który okrył znów policzki Sary szkarłatem, a doktor Sitgreaves, idąc za kierunkiem wzroku swego pacjenta, zauważył to natychmiast.
— Proszę mi podać rękę — rzekł, zbliżając się do niej z ukłonem. — Niepokój i bezsenność podziałały na pani wątły organizm, i widzę tu symptomaty, których nie należy zaniedbywać.
— Przepraszam pana — rzekła Sara, opanowawszy się z kobiecą dumą — duszno tu istotnie, pójdę więc uprzedzić pannę Peyton o pańskiej obecności.
Abstrakcyjna naiwność chirurga była tak wielką, że każdy łatwo mógł go wyprowadzić w pole, lecz Sara musiała podnieść oczy, by odpowiedzieć na powitalny ukłon Lawtona, który, otwierając jej drzwi, skłonił się tak nisko, że głową prawie dotknął klamki. Jedno spojrzenie wystarczyło. Sara zapanowała nad sobą, by wyjść z pokoju z godnością, lecz znalazłszy się sama, padła na krzesło, miotana uczuciami zawstydzenia i rozkoszy.
Nieco stropiony zachowaniem się pułkownika angielskiego, Sitgreaves raz jeszcze ofiarował mu swoje usługi, i ponownej doznawszy odmowy, udał się do pokoju młodego Singletona, gdzie go już Lawton wyprzedził.