Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/284

Ta strona została przepisana.
276

— Kto, powiadasz, przysłał cię tutaj?
— Ano doktor, więc ja tu lecieć galopem, jak zawsze, kiedy doktor posłać.
— Tak, to doktor; on sam nigdy hasła nie wie. Kapitan Lawton nie byłby przysłał cię tu bez hasła tak blisko straży, bo łatwo mogłeś dostać kulką w łeb, a to byłoby bardzo nieprzyjemnie dla ciebie, bo chociaż jesteś czarny, ja nie należę do tych, co mówią, że murzyni nie mają duszy.
— Co jej nie mają mieć! — rzekła Betty. — Przystąp bliżej, stary, i ogrzej się przy ogniu, bo trzęsiesz się jak osika. Murzyn z Gwinei musi lubić ciepło, jak żołnierz lubi kieliszek.
Cezar usłuchał w milczeniu, a sierżant wysłał śpiącego na ławce w izbie małego mulacika z listem chirurga do budynku, gdzie leżeli ranni.
— Masz — rzekła praczka, podając Cezarowi kubek z ulubionym swym trunkiem — łyknij sobie kropelkę, nieboże, to ci rozgrzeje twoją czarną duszę i pokrzepi na drogę zpowrotem.
— Mówię ci, Elżbieto — rzekł sierżant, że dusze czarnych są takie same jak nasze; często słyszałem, jak dobry pan Whitfield powtarzał, że w niebie niema różnicy kolorów. Stąd słusznie wnioskować należy, że dusza tego tu murzyna jest tak samo biała jak moja, albo nawet majora Dunwoodie.
— Z pewnością że jest — zawołał Cezar, któremu „łyk“ pani Flanagan przywrócił odwagę.
— Dobra to dusza ten major — rzekła praczka — poczciwa dusza i dzielna dusza też, sam to musisz przyznać, sierżancie.
— Co się tyczy tego — odparł weteran — to jest ktoś wyższy nawet nad samego Washingtona i ten dusze ludzkie sądzić będzie. Ja tylko powiem, że major Dunwoodie to taki pan, który nigdy nie powie: „Idźcie chłopcy“, ale zawsze powiada „Pójdźcie, chłopcy“, a jeżeli biedny człowiek zgubi ostrogę, albo