Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/286

Ta strona została przepisana.
278

może wypowiedzieć swoje zamiary, jeżeli mu się podoba. Ja go rada wysłuchać.
— Kobieto — rzekł kramarz — bądź cicho; a ty, głupi człowiecze, chwyć za broń i leć na pomoc swemu oficerowi, jeżeli godny jesteś sprawy, której służysz, i nie chcesz zhańbić munduru, który nosisz.
Z temi słowy kramarz znikł z przed oczu oszołomionej trójki tak szybko, że żadne z nich nie mogło sobie zdać sprawy, jak się to stało.
Usłyszawszy głos dawnego znajomego, Cezar wylazł z kąta i śmiało zbliżył się do miejsca, gdzie Betty stała wciąż jak przygwożdżona.
— Niechby Harvey zostać — rzekł murzyn — ja woleć z nim jechać, Johnny Birch nie zrobić nic złego własny syn.
— Głupcze! — wykrzyknął sierżant, odzyskując głos — i ty myślisz, że to był człowiek z ciała i krwi?
— Harvey nie mieć dużo ciała — odpowiedział murzyn — ale to bardzo mądry człowiek.
— Ech! kochany sierżancie! — zawołała Betty — przyjdźże raz do rozumu, i zważ na to, co ci ten mądry powiedział; zwołaj chłopców i pojedź do kapitana Jacka, pamiętaj, kochanie, że on ci dziś jeszcze mówił, żeby być w pogotowiu na każde zawezwanie.
— Tak, ale nie na takie. Niech kapitan Lawton, albo porucznik Mason, albo kornet Skipwit powie słowo, a kto prędzej skoczy na siodło niż ja?
— A widzisz, sierżancie, a jakeś to się przechwalał, że wojska samego djabła się nie boją.
— Tak, ale w bojowym szyku i przy dziennem świetle, lecz w taką noc jak dzisiejsza nie trzeba kusić szatana. Słyszysz, jak wiatr świszcze w drzewach; o! to złe duchy tak wyją.
— Ja go widzieć — rzekł Cezar, wytrzeszczając oczy, że omal nie wyskoczyły mu z orbit.
— Gdzie? — przerwał sierżant, instynktownie kładąc dłoń na rękojeści szabli.