Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/288

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XXII.
„Niech język twój nie będzie głosicielem twojej własnej hańby. Wyglądaj słodko, mów pięknie, przystrój nieuczciwość. Niechaj występek przybierze postać gońca cnoty.“
Szekspir. Komedja Omyłek.

Dosyć kłopotliwe było położenie zebranego w domu pana Whartona towarzystwa podczas godziny, jaką trwała nieobecność Cezara, taką bowiem zdumiewającą szybkość biegu rozwinął jego wierzchowiec, że nietylko przebył cztery mile drogi w trakcie tego czasu, ale zostawił go jeszcze dostatecznie na powyżej opisane wydarzenia. Oczywiście panowie starali się uprzyjemnić paniom chwile męczącego oczekiwania, ale naprzód obmyślone szczęście nie należy do najweselszych. Państwo młodzi od niepamiętnych czasów mają przywilej milczenia, a w danym wypadku wszyscy prawie obecni byli skłonni do pójścia w ich ślady. Angielski pułkownik siedział z twarzą odpowiednio rozpromienioną obok Sary, która zdawała się korzystać ze zwłoki, by uzbroić się w potrzebną moc ducha do czekającej ją uroczystej chwili. Wśród tej kłopotliwej ciszy, doktor Sitgreaves, usiadłszy obok panny Peyton, przemówił do niej w te słowa:
— Małżeństwo, łaskawa pani, jest stanem szanownym w oczach Boga i ludzi, i można powiedzieć, że w czasach obecnych przystosowało się do praw natury i rozsądku. Starożytni, sankcjonując wielożeństwo, nie brali pod uwagę usprawiedliwionych wyma-