Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/31

Ta strona została przepisana.
27

— Ależ, panno Fanny, pani staje się buntowniczką! — rzekł pułkownik usiłując pokryć śmiechem podnoszący się w nim gniew — to o czem pani tak dowcipnie napomykasz, było tylko rozumnym odwrotem, rodzajem, jakby to powiedzieć, rodzajem...
— Ucieczki — przerwała panienka figlarnie.
— Doprawdy — zaczął pułkownik, lecz nagły wybuch śmiechu, pochodzący od osoby trzeciej, dotąd niezauważonej, nie pozwolił mu dokończyć.
Przy salonie znajdował się mały gabinecik, do którego prowadziły drzwi nawpół uchylone. Silniejszy prąd powietrza roztworzył teraz te drzwi narozcież, ukazując oczom rozmawiającej w salonie trójki piękną postać siedzącego w pobliżu wejścia młodzieńca, którego uśmiechnięta twarz zdradzała, że powyższą rozmowę wysłuchać musiał. Wstał on niezwłocznie i wszedłszy do salonu z kapeluszem w ręku, smukły, rosły, z błyszczącemi czarnemi oczyma i smagłą cerą, skłonił się obu panienkom.
— Pan Dunwoodie! — zawołała Sara ze zdziwieniem — nie wiedziałam, że pan tu jest; siadaj proszę, tu znacznie chłodniej.
— Dziękuję pani — odpowiedział młodzieniec — muszę iść na poszukiwanie brata pani, który umieścił mnie tu, jak mówił, w zasadzce, obiecując wrócić za godzinę.
I nie tłumacząc się dalej, młody człowiek skłonił się znów grzecznie panienkom, a zdaleka i wyniośle pułkownikowi, i wyszedł. Frances wybiegła za nim do sieni i czerwieniąc się jak mak, spytała z pośpiechem:
— Ale dlaczego... dlaczego odchodzisz pan, panie Dunwoodie? — Henryk wróci niezadługo.
Młodzieniec pochwycił jej rączkę, i surowy wyraz jego twarzy znikł, ustępując miejsca pełnemu zachwytu spojrzeniu, z jakiem odpowiedział:
— Doskonale obeszłaś się z nim, moja droga rodaczko. Nigdy, nigdy nie zapominaj o rodzinnym kraju.