Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/315

Ta strona została przepisana.
307

Ale to nic, kobyła zwyczajna nocnych marszów, węszy drogę jak wyżeł.
— Niedługo księżyc wzejdzie — rzekł Lawton. Przywołał jednego przodem dragona, wydał mu rozkazy tyczące się wygody i bezpieczeństwa kapitana Singletona, powiedział parę pocieszających słów przyjacielowi i spiąwszy konia ostrogą, przeleciał koło wózka z szybkością, która znów przepędziła na cztery wiatry wszelką filozofję Katarzyny Haynes.
— Szczęśliwej drogi! — krzyknęła za nim praczka. — Jeżeli pan spotka pana Belzebuba, to zawróć konia i pokaż mu jego małżonkę, co ci siedzi ztyłu, a myślę, że da nura, aż się będzie za nim kurzyło. Ano, uratowaliśmy mu życie; sam to powiedział, tylko że niewiele się nam z tego zawiązało.
Kapitan Lawton był tak przyzwyczajony do wykrzykników Betty Flanagan, że nie zważając na nie, gnał dalej. Pomimo że Roanoke niósł niezwykły ciężar, nic to nie wpłynęło na jego lotność i przebył przestrzeń, dzielącą wózek od karety, w sposób, który aczkolwiek odpowiadał zamiarom kawalerzysty, nie umilił podróży jego towarzyszce. Spotkanie z paniami nastąpiło już w pobliżu kwatery Lawtona, a w tejże chwili księżyc wyłonił się z poza ciężkich chmur i oblał światłem otaczające przedmioty.
W porównaniu z wykwintną elegancją Akacji „Hotel Flanagan“ przedstawiał się opłakanie. Zamiast dywanów na posadzkach i firanek u okien widać było tylko nagie, spróchniałe deski niedbale skleconego budynku, a więcej niż połowę brakujących szyb z zielonego szkła zastępował z powodzeniem papier. Zrobiono tu jednak wszystko, co się dało zrobić w podobnych warunkach, dzięki troskliwości Lawtona; suty ogień płonął we wszystkich izbach. Dragoni, którzy go rozpalili, przywieźli także trochę najniezbędniejszych sprzętów, i panna Peyton oraz jej towarzyszki znalazły jako tako urządzone na ich przyjęcie mieszkanie. Sara wciąż majaczyła, z właściwą obłąkanym