Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/318

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XXIV.
„Umilkły na zawsze usta jego Gertrudy! lecz wciąż ich piękny, słodki wyraz mówił o miłości, która umrzeć nie mogła; i wciąż obie jej dłonie przyciskały rękę jego do serca, które już nie czuło.“
Gertruda z Wyoming.

Dragoni przygotowali naprędce dwie izby na przyjęcie pań, łączące się ze sobą, a jedną z nich przeznaczono na sypialnię. Przeniesiono więc do niej natychmiast Izabelę i złożono na łóżku obok nieprzytomnej Sary. Gdy Fanny i panna Peyton nadbiegły z pomocą, zastały ją z uśmiechem na pobladłych ustach i twarzą tak spokojną, iż w pierwszej chwili sądziły, że jej się nic nie stało.
— Chwała Bogu! — wykrzyknęła drżąca ciotka.
— Tak się przelękłam, usłyszawszy strzał i twój upadek. Przynajmniej tego nieszczęścia los nam oszczędził.
Izabela przycisnęła rękę do łona, uśmiechając się wciąż, ale w sposób, który ściął krew w żyłach Fanny.
— Czy Jerzy jeszcze daleko? — zapytała. — Niech mu znać dadzą i niech się śpieszy... chciałabym jeszcze raz zobaczyć brata.
— O Boże! — zawołała panna Peyton — czyżbym się omyliła? Ale ty się uśmiechasz. To niepodobna, abyś była ranną. Co ci jest?
— Nic... jestem zupełnie szczęśliwa — szepnęła Izabela — to jest lekarstwo na wszelkie cierpienia.
Sara dźwignęła się z leżącej postawy i popatrzyła błędnie na towarzyszkę. Wyciągnąwszy rękę, pod-