Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/338

Ta strona została przepisana.
328

Fanny nic na to nie odpowiedziała i szła dalej pod górę zatopiona w myślach. Wzmianka o André’m przypomniała jej położenie jej własnego brata.
Wkrótce wydostały się na szczyt wzgórza i Fanny usiadła na skale, aby odpocząć i nasycić oczy roztaczającym się przed nią widokiem. Tuż u jej stóp leżała głęboka, dzika dolina, nurzająca się już w cieniach listopadowego zachodu słońca. Po drugiej stronie, w niewielkiej odległości wznosiło się takie samo wzgórze jak to, na którem siedziała Fanny, a jego chropowate, skaliste zbocza porastały gdzie niegdzie karłowate dęby, świadczące o jałowości gruntu.
Aby ocenić całe piękno Hudsońskich gór trzeba je widzieć późną jesienią, kiedy już liście opadną. Wówczas ani skąpa roślinność, jakiej im lato użycza, ani śniegi zimy nie kryją prześlicznych zarysów tej nagiej, pustej, a w swej nagości i pustce pełnej niewysłowionego czaru scenerji.
Dzień był posępny i chłodny; rude chmurzyska bałwaniły się na horyzoncie, przesłaniając ostatnie blaski zachodzącego słońca. Nagle jakiś samotny promień padł u stóp wzgórza, na które spoglądała Fanny, wdzięcznie wspiął się po jego zboczu i dosięgłszy wierzchołka, zatrzymał się tam na chwilę, tworząc świetlaną aureolę nad tym posępnym szczytem. Jasność ta była tak silna, że wszystkie, niewyraźne dotąd szczegóły krajobrazu zarysowały się na jej tle jak najdokładniej. Z rodzajem wewnętrznego skupienia patrzyła Fanny na te odsłaniające się przed nią tajemnice tego pustkowia, aż po pewnej chwili dostrzegła wśród fantastycznych skał i porozrzucanych tu i owdzie drzew coś w rodzaju szałasu. Był niski i szary, i gdyby nie dach i odbicie światła w okienku, trudno byłoby go dojrzeć! Jeszcze Fanny nie ochłonęła ze zdziwienia, na widok ludzkiej sadyby w takiem miejscu, gdy oczy jej dostrzegły coś, co jeszcze powiększyło jej zdumienie. Była to widocznie postać ludzka, ale jakiegoś osobliwego kształtu. Stała ona na zrębie skały,