Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/339

Ta strona została przepisana.
329

nieco ponad szałasem i patrzyła na wspinającą się mozolnie pod górę karocę i wóz jej towarzyszący. Odległość była jednak zbyt wielka, aby można to było dojrzeć wyraźnie. Już Fanny, wytężająca wzrok ze wszystkich sił, dochodziła do przekonania, że padła ofiarą optycznego złudzenia, i że to na co patrzyła było tylko odłamkiem skały, gdy postać owa poruszyła się i zstąpiwszy prędko ze zrębu znikła w szałasie, kładąc odrazu kres wszelkim wątpliwościom co do natury obu przedmiotów. Nie dość na tem, czy to wskutek świeżej rozmowy z Katy, czy dzięki jakiemuś nieujętemu podobieństwu Fanny wyobraziła sobie, że ową postacią jest Birch, zgięty pod ciężarem swego toboła. Jak urzeczona patrzyła wciąż na ową tajemniczą chatkę, gdy nagle promień światła zgasł, a jednocześnie rozległy się dźwięki trąbki, obijając się nieskończonem echem o ściany i rozpadliny skał. Przestraszona dziewczyna zerwała się z miejsca; uszu jej doleciał tętent kopyt i wślad za tem oddział jeźdźców w dobrze jej znanych mundurach Wirgińczyków okrążył podnóże pobliskiej skały i popędził dalej doliną. Znowu rozległy się raźne dźwięki trąbki, i nim oszołomiona Fanny zdążyła zebrać myśli, Dunwoodie wyminął oddział dragonów, zeskoczył z konia i zbliżył się do niej.
Zachowanie się jego było poważne i przyjazne, ale jakby zlekka zakłopotane. W kilku słowach objaśnił, że odkomenderowano go z częścią oddziału Lawtona, aby w nieobecności kapitana stawił się na sąd nad Henrykiem, mający się odbyć nazajutrz i że zaniepokojony o podróżnych w tych niebezpiecznych górskich szlakach, wyjechał parę mil na ich spotkanie. Fanny nawzajem wytłumaczyła mu drżącym głosem przyczynę swojej obecności na skale, dodając, że za chwilę i tamci nadjadą. Ale zakłopotanie Dunwoodie’go udzieliło się mimowoli i jej samej, tak że ukazanie się karocy sprawiło ulgę obojgu. Major pomógł jej wsiąść, powiedział kilka pocieszających słów panu Whartonowi i pannie