Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/344

Ta strona została przepisana.
334

— Podoba mi się pańska szczerość; przystoi ona żołnierzowi i niechybnie życzliwie usposobi dla ciebie sędziów.
— Należałoby — rzekł jeden z towarzyszy przewodniczącego — objaśnić więźnia, że obowiązany jest odpowiadać tylko na to, co uzna za potrzebne; aczkolwiek jesteśmy sądem wojennym, szanujemy w tym względzie zasady wszelkich wolnych rządów.
Drugi sędzia milczącem skinieniem głowy wyraził zgodę na tę uwagę, a przewodniczący ciągnął dalej badanie z wielką ostrożnością, spoglądając na trzymane w ręku notatki.
— Jesteś pan oskarżony, że będąc oficerem wojsk nieprzyjacielskich, przeszedłeś pikiety armji amerykańskiej na Białych Równiach, w przebraniu, co ściąga na ciebie podejrzenie o wrogie względem Ameryki zamiary i poddaje cię karze stosowanej do szpiegów.
Łagodny ale pewny głos przewodniczącego, gdy zwolna wygłaszał to oskarżenie, pełen był nakazującej powagi. Oskarżenie było tak wyraźne, fakty tak ograniczone, dowody tak niezbite, a kara tak ściśle określona, że wszelkie usprawiedliwienie się zdawało się jakby wykluczone, Henryk jednak odpowiedział z godnością:
— Prawda, że przeszedłem pikiety w przebraniu, ale...
— Dosyć — przerwał przewodniczący. — Prawa wojenne są same w sobie surowe; nie potrzebujesz pan pomagać im własnem potępiającem zeznaniem.
— Obwiniony może cofnąć to zeznanie, jeżeli chce — zauważył jeden z sędziów — wciągnięcie go bowiem do protokółu jest samo przez się potwierdzeniem oskarżenia.
— Nie cofam niczego, co jest prawdą — odparł dumnie Henryk.
Obaj sędziowie wysłuchali tych słów z milczącym spokojem, przewodniczący jednak popatrzył na niego z rozbudzoną na nowo życzliwością.