Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/365

Ta strona została przepisana.
353

— Nie, droga ciotko, nie zapominam o tobie, i nie zapomnę, dopóki tylko nie przestanę pamiętać, ale ty sama zapominasz o czasach i niebezpieczeństwach. Ta zacna kobieta, w której domu mieszkamy, wyprawiła już posłańca po sługę Bożego, by mi na tamten świat ułatwił przejście. Fanny, jeżeli chcesz, abym umarł spokojnie, żebym mógł wszystkie swoje myśli zwrócić ku niebu, zgodzisz się na to, aby ten duchowny połączył cię z Dunwoodie’m.
Fanny wstrząsnęła głową, ale milczała.
— Nie żądam żadnych objawów szczęścia, którego nie będziesz mogła przez całe długie jeszcze miesiące odczuwać, ale chcę, abyś miała prawo do jego nazwiska, aby miał niezaprzeczony tytuł do opiekowania się tobą.
Fanny znowu przecząco wstrząsnęła głową.
— Przez wzgląd na tę nieświadomą biedaczkę — tu wskazał na Sarę — przez wzgląd na ciebie samą — na mnie — zaklinam cię, siostro moja.
— Przestań, Henryku, bo mi serce pęknie — zawołało wzruszone dziewczę — za nic na świecie nie wzięłabym ślubu w takiej chwili; unieszczęśliwiłoby mnie to na całe życie.
— Nie kochasz go! — rzekł Henryk z wyrzutem. — Przestaję więc męczyć cię naleganiami, przeciwnemi twoim skłonnościom.
Fanny jedną ręką przysłoniła twarz, a drugą wyciągając ku Dunwoodie’mu, rzekła poważnie:
— Teraz jesteś niesprawiedliwy dla mnie; przedtem byłeś niesprawiedliwy dla siebie.
— Przyrzeknij mi zatem — rzekł Henryk, pomyślawszy chwilę w milczeniu, — że skoro tylko czas złagodzi wspomnienie mojej doli, oddasz rękę memu przyjacielowi, a poprzestanę na tem.
— Przyrzekam — rzekła Fanny, cofając rękę, którą Dunwoodie delikatnie puścił, nie podniósłszy jej do ust nawet.