Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/370

Ta strona została przepisana.
358

związek ten osobliwszy człowiek mógł mieć z losami jej rodziny. Wszakże do pewnego stopnia uratował Sarę od grożącego jej ciosu i w żadnym wypadku nie zdradzał wrogiego im wszystkim usposobienia.
Popatrzywszy jeszcze czas jakiś w to miejsce, gdzie pojawiała się owa postać, i widząc, że nie ukazuje się już, odwróciła się do siedzących w izbie członków rodziny. Panna Peyton siedziała obok Sary, dającej pewne znaki zainteresowania się tem, co ją otaczało, ale wciąż w jakiś mętny, oderwany sposób.
— Myślę, kochanie, że już napatrzyłaś się dowoli na manewry pułkowe — rzekła panna Peyton. — W każdym razie przydać ci się to może, jako żonie żołnierza.
— Nie jestem jeszcze żoną — odparła Fanny, czerwieniąc się po białka oczu — i doprawdy nie mamy tak bardzo powodu życzyć sobie drugiego ślubu w rodzinie.
— Fanny! — wykrzyknął brat jej, zrywając się z miejsca i chodząc po izbie w nagłem wzburzeniu — proszę cię, nie dotykaj tej struny. Dopóki jestem w takiej niepewności, chciałbym być w zgodzie ze wszystkimi ludźmi.
— Więc niech się skończy ta niepewność — zawołała Fanny, zrywając się z miejsca — bo oto wraca Peyton z radosną wieścią o twem uwolnieniu.
Zaledwie słów tych dokończyła, drzwi otwarły się i wszedł major. Oblicze jego nie mówiło ani o powodzeniu, ani o porażce, malowało się w niem tylko wielkie rozdrażnienie. Wziął rękę, którą Fanny w porywie serca wyciągnęła ku niemu, lecz puścił ją wnet i padł na krzesło z widocznem zmęczeniem.
— Nie udało ci się! — rzekł Henryk z pozornym spokojem, choć serce rzucało mu się w piersiach.
— Widziałeś Harpera? — spytała Fanny, blednąc.
— Nie, nie widziałem. Przejechałem łódką na drugą stronę rzeki, on zaś musiał przeprawić się inną na ten brzeg. Wróciłem niezwłocznie i pojechałem za