Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/371

Ta strona została przepisana.
359

nim kilka mil w góry na zachód, lecz tu w niepojęty sposób straciłem ślad jego. Wróciłem więc, aby was uspokoić, lecz zobaczę go jeszcze tej nocy i przywiozę ułaskawienie Henryka.
— A widziałeś Washingtona? — zapytała panna Peyton.
Dunwoodie popatrzył na nią przez chwilę, jakby zaskoczony tem pytaniem, poczem odrzekł z pewną powściągliwością:
— Naczelny wódz opuścił swoją kwaterę.
— Ależ, Peytonie — zawołała Fanny z ogarniającą ją znów trwogą — jeżeli się nie zobaczą, to może być za późno. Sam Harper nie wystarczy.
Dunwoodie obrócił zwolna na nią oczy, wciąż pochłonięty jakąś myślą ukrytą, i rzekł:
— Powiadasz, że obiecał pomóc Henrykowi?
— Z wszelką pewnością; z własnej woli, jako wywzajemnienie się za gościnność.
Dunwoodie wstrząsnął głową i spoważniał.
— Nie podoba mi się ten wyraz „gościnność“. To dźwięk pusty. Harper nie byłby się powodował takim jedynie błahym względem. Obawiam się jakiejś pomyłki. Powtórz mi dokładnie, jak się to wszystko odbyło.
Pośpiesznie a z przejęciem spełniła Fanny jego żądanie. Opowiedziała szczegółowo przyjazd jego do Akacji, przyjęcie jakiego doznał i wszystkie wypadki, jakie zaszły podczas jego pobytu. Gdy wspomniała o rozmowie pomiędzy nim a ojcem, major uśmiechnął się, ale milczał. Następnie zdała dokładne sprawozdanie o przybyciu Henryka, o tem co nastąpiło nazajutrz. Ze szczególnym naciskiem powtórzyła, co powiedział Harper, gdy zażądał, aby Henryk zrzucił przebranie, i jakie uwagi czynił o niebezpieczeństwie kroku, na jaki się brat jej ważył. Przypomniała sobie nawet jego szczególne wyrażenie się, że „Henryk bezpieczniejszy jest na skutek tego, że on wie o nim, niż bez tego“. Nadmieniła również z młodzieńczym zachwytem o do-