Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/375

Ta strona została przepisana.
363

stępstwie naszego duchownego, który ma inne bardzo ważne zajęcie; właśnie wypadł mu pogrzeb starego pana...
— Niech wejdzie — przerwał Henryk z gorączkową niecierpliwością.
— Ale czy go straż przepuści? Nie chciałabym, żeby przyjaciel naszego duchownego, przez niego tu przysłany, doznał jakiej przykrości. W dodatku człowiek obcy...
Wszystkie oczy zwróciły się teraz na Dunwoodie’go, który spojrzawszy na zegarek, zamienił kilka słów pocichu z Henrykiem i wyszedł z pokoju, a za nim Fanny. Przedmiotem cichej rozmowy obu młodych ludzi była prośba Henryka o duchownego jego własnego wyznania i obietnica majora, że mu przyśle takowego z miasteczka Fishkill, przez które miał przejeżdżać, udając się do przewozu, aby tam czekać spodziewanego powrotu Harpera. Wkrótce potem zjawił się Mason, a na skutek udzielonego przez niego pozwolenia wprowadzono duchownego, którego poprzedzał Cezar, a za którym postępowała gospodyni.
Duchowny ów był człowiekiem już niemłodym, więcej niż lat średnich i dosyć wysokiego wzrostu, a niezmierna chudość czyniła go jeszcze wyższym. Rysy miał ostre i surowe, brwi ciemne, obwisłe i ściągnięte jakby nienawiścią występków ludzkości. Olbrzymie zielone okulary zasłaniały mu oczy, patrzące przez szkła ze złością, zapowiadającą bliski dzień straszliwego sądu. Cała jego postać tchnęła fanatyzmem i bezwzględnością. Długie szpakowate włosy opadały mu po obu bokach twarzy, przesłaniając ją poniekąd; na głowie miał duży trójgraniasty kapelusz, głęboko na czoło wciśnięty. Odzież miał czarną, podniszczoną, obuwie zakurzone z dużemi posrebrzanemi klamrami.
Wszedł dumnym krokiem do pokoju, sztywno skłonił się obecnym, usiadł na podanem mu krześle w uroczystem milczeniu. Przez kilka minut nikt tego mil-