Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/387

Ta strona została przepisana.
375

na przyjęcie jeźdźców, stało w pobliżu i groziło pogonią na każde skinienie.
— I cóż, okiełznałeś tam pan tego biedaka — rzekł Mason — żeby mógł odbyć swą ostatnią przejażdżkę w bogobojnym rynsztunku?
— Świętokradzkie są słowa twoje, bluźnierco! — zawołał duchowny, podnosząc ze zgrozą obie ręce do nieba — przeto odjadę od ciebie nietknięty, jak Daniel został wyswobodzony z jaskini lwów.
— A jedź na złamanie karku, psalmy zawodzący hipokryto — rzekł Mason pogardliwie. — Na życie Washingtona! aż przykro patrzeć na takie żarłoczne szakale, włóczące się po kraju, za który on krew przelewa. Gdybym cię miał choć kwadrans na plantacji w Wirginji, nauczyłbym cię gryźć tytoń pospołu z indykami.
— Odjeżdżam, otrząsając proch z obuwia mego, by żaden pył z tego gniazda zepsucia nie splugawił szat sprawiedliwego.
— Jedź, powtarzam, bo ja cię przetrzepię porządnie. On tu będzie prawił kazania moim ludziom! Już i tak Hollister dość im naprzewracał w głowach swemi morałami; dojdzie do tego, że hultaje będą się oglądali, żeby komu przypadkiem nie zadrasnąć skóry. Ale stój! A ty poco tam jedziesz, czarny djable w tak świątobliwem towarzystwie?
— Jedzie — odpowiedział pośpiesznie wrzekomy duchowny za wrzekomego murzyna — aby wrócić z bogobojną i pocieszającą księgą dla tego grzesznego młodzieńca, którego dusza wybieleje wkrótce na słońcu skruchy. Chciałżebyś pan pozbawić umierającego człowieka pociechy religijnej?
— Nie, nie, biedaczysko; los jego jest dostatecznie opłakany. A takie wyborne śniadanie dała nam ta jego poczciwa ciotka! No, mniejsza z tem. Jedźcie sobie z Bogiem, ale pan, panie psalmisto, posłuchaj dobrej rady i nie szwendaj mi się tu więcej, bo ci to nie pójdzie na zdrowie.