Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/390

Ta strona została przepisana.
378

w jego łydkę. Tego już Cezarowi było za wiele, więc wrzasnął:
— O jej! massa! Czy to ja kamień!
— Na Boga! — wykrzyknął porucznik — to murzyn! Łotrze, gdzie jest twój pan i kto był ten kapłan?
Z temi słowy podniósł znów groźnie nogę, ale Cezar zaczął wołać głośno o litość, przyrzekając powiedzieć wszystko co wie.
— Kto był ten kapłan? — powtórzył dragon, cofnąwszy potężny but, lecz trzymając go w groźnem zawieszeniu.
— Harvey! Harvey! — zawołał Cezar, skacząc z jednej nogi na drugą w panicznej trwodze o swoje, tak bardzo czułe kończyny.
— Co za Harvey, ty murzyńska mordo? — krzyknął porucznik niecierpliwie i kopnął biedaka z całej siły.
— Birch! — zaskomlał Cezar padając na kolana, a łzy wielkiemi kroplami potoczyły się po jego błyszczącej twarzy.
— Harvey Birch! — powtórzył kawalerzysta i odtrąciwszy murzyna wypadł z pokoju jak z procy. — Do broni! Do broni! Pięćdziesiąt gwinei za życie kramarza-szpiega. Nie dawać pardonu żadnemu. Do broni! Na koń!
Powstał nieopisany zamęt, dragoni hurmem rzucili się do koni, a Cezar, pozostawiony własnemu losowi, powstał z ziemi i zaczął oglądać doznane uszkodzenia. Szczęściem padł był na głowę, więc mu się nic nie stało.