Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/391

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XXIX.
„Precz poszedł Gilpin, głową na dół; precz poszła peruka i kapelusz. Nie przypuszczał ruszając z miejsca, że w taki udaje się pościg.“
Cowper.

Droga, jaką kramarz i kapitan angielski musieli odbyć, aby dostać się do zbawczych skał, oddalonych o pół mili od domostwa, które do tak niedawna było więzieniem tego ostatniego, biegła otwartą równiną, ciągnącą się do samego podnóża gór, co wznosiły się tu prawie prostopadle, potem skręcała na prawo i wiła się dalej wężem wskroś ich wnętrza.
Dla zachowania wrzekomej różnicy stanów Harvey jechał przodem w pewnej odległości od towarzysza, zachowując uroczystego i wstrzemięźliwego stępa, jak przystało jego duchownemu powołaniu. Po prawej stronie drogi wspomniany już pułk piechoty obozował w namiotach, i widać było straże ich, przechadzające się miarowym krokiem tuż pod samemi skałami.
Ulegając pierwszemu popędowi, Henryk chciał wypuścić konia w cwał i nietylko jak najprędzej dokonać ucieczki, lecz zarazem uwolnić się od tego dręczącego stanu niepewności, jaki stawał mu się nie do zniesienia. Lecz kramarz, spostrzegłszy jego zamiar, zapobiegł mu w porę.
— Zwolna — zawołał, zajeżdżając mu zręcznie drogę — chcesz pan zgubić nas obu. Trzymaj się na stanowisku murzyna, jadącego za swoim panem. Wi-