bywcy, lecz rzeka, gardząc takim wrogiem, opływała dumnie ich stopy, dążąc wytkniętą, prostą drogą ku oceanowi.
Nagle promień wschodzącego słońca rozdarł lekką chmurkę, wiszącą ponad spokojną rzeką, i naraz cały krajobraz ożył, przybierając coraz nowe kształty i z każdą chwilą coraz nowe odsłaniając widoki. W dzisiejszych czasach, po podniesieniu się tej wielkiej kurtyny natury, oko spostrzega mnóstwo białych żagli i statków, sunących rzeką z pośpiechem i ożywieniem, wskazującem sąsiedztwo stolicy wielkiego i kwitnącego państwa, ale Henryk i kramarz zobaczyli tylko kwadratowe reje i wysokie maszty wojennego okrętu, płynącego o mil parę przed nimi. Zanim mgła się podniosła, widać było tylko czubki tych masztów i zwieszającą się z jednego z nich długą banderę, lecz gdy lekki wiatr zwiał te opary, czarny kadłub i ciężka plątanina rei i sznurów zaczęły się ukazywać kolejno.
— Tam, kapitanie Whartonie — rzekł kramarz — tam jest bezpieczne schronienie dla pana, i Ameryka już cię nie dosięgnie, jeżeli dostaniesz się na pokład tego okrętu. Przybył on tu, aby osłaniać furażystów i posiłkować wojska. Regularni oficerowie lubią słuchać huku armat z okrętów.
Nie raczywszy odpowiedzieć na te sarkastyczne słowa, a może nawet ich nie zauważywszy, Henryk ochoczo zgodził się na propozycję kramarza, by skoro tylko posilą się i wypoczną trochę, on sam spróbował dostać się na pokład okrętu.
Jedli jeszcze w najlepsze, gdy o uszy ich odbił się odgłos dalekich strzałów. Zrazu były to tylko pojedyńcze, bezładne wystrzały, po nich nastąpił długi i ożywiony huk muszkietów, a potem jeszcze szybkie, ciężkie salwy.
— Sprawdziła się twoja przepowiednia — zawołał oficer angielski zrywając się z miejsca. — Nasze wojska starły się z buntowniczemi oddziałami; dałbym swój półroczny żołd, żebym to mógł widzieć.
Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/434
Ta strona została przepisana.
420