Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/51

Ta strona została przepisana.
47

Z temi słowy odwrócił się, złożył rodzinie głęboki ukłon i poszedł do swego pokoju z delikatnością, którą pozostali ocenili należycie.
Szlachetne i uroczyste zachowanie się nieznajomego wywarło wielkie wrażenie na całem towarzystwie, i wszyscy prócz ojca odetchnęli z ulgą. Przyniesiono zabraną z miasta wraz z innemi rzeczami garderobę kapitana, i młody Wharton, wyzwolony nareszcie z nieznośnego przebrania, zaczął w całej pełni używać rozkoszy pobytu pod rodzicielskim dachem, rozkoszy, dla której na tak wielkie osobiste narażał się niebezpieczeństwo. Pan Wharton odszedł do swego pokoju, gdzie go odwołały codzienne zajęcia, a panie, pozostawszy z kapitanem, gawędziły wesoło o najmilszych im przedmiotach. Nawet panna Peyton ożywiła się, i cała czwórka spędziła parę godzin, nie pomyślawszy nawet, że jakieś niebezpieczeństwo mogłoby im grozić. Oczywiście nie pominięto w rozmowie miasta i dawnych znajomych, a panna Peyton pomna na miłe chwile, jakie tam spędziła, zapytała między innemi o pułkownika Wellmere’a.
— O! — zawołał kapitan wesoło — jest wciąż w New-Yorku piękny i nadskakujący damom jak zawsze.
Kobieta, choćby nie była zakochaną, rumieni się zawsze na wzmiankę o mężczyźnie, w którym mogłaby się zakochać i z którym ją ploteczki znajomych łączyły. Tak się stało i z Sarą; spuściła oczy na dywan, zapłoniona i uśmiechnięta, co dodało nowego uroku jej wdziękom.
Kapitan Wharton, nie zważając na to, ciągnął dalej:
— Czasami napada go melancholja, mówimy mu wtedy, że jest zakochany.
Sara podniosła oczy na brata, i z pewnem pomieszaniem odwróciwszy je natychmiast, spotkała figlarne spojrzenie siostry, która zaczęła się śmiać wołając:
— Biedaczek! tak bardzo rozpacza?