Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/55

Ta strona została przepisana.
51

zdolna powstrzymać się od wystąpienia w obronie tego co uważała za sprawę swego kraju, pomimo współczucia, jakie budził w niej tragiczny los straconego człowieka.
— Nigdy! — wykrzyknął młodzieniec, zrywając się z krzesła i chodząc szybko po pokoju. — Zdumiewasz mnie, Fanny! Przypuśćmy, że mnieby coś podobnego spotkało, gdybym wpadł w ręce buntowników, możebyś także usprawiedliwiała śmierć moją i zachwycała się okrucieństwem Washingtona.
— Henryku! — rzekła Frances uroczyście, cała drżąca ze wzruszenia i blada jak śmierć — nie znasz mego serca!
— Przebacz mi, siostrzyczko! przebacz, Fanny najdroższa! — zawołał ze skruchą młodzieniec, tuląc ją do piersi i scałowując łzy, które pomimo wszelkich jej wysiłków napełniły modre oczęta.
— Bardzo to niemądrze z mojej strony, że sobie coś robię z twoich słów nierozważnych — rzekła Fanny, wysuwając się z objęć brata i podnosząc na niego z uśmiechem wilgotne jeszcze oczy — ale wymówka z ust kochanych osób musi boleć, zwłaszcza, Henryku, gdy... gdy... nam się zdaje... gdy wiemy...
Bladość jej policzków ustępowała stopniowo barwie różanej, gdy z utkwionemi w dywanie oczyma dokończyła cichym głosem:
— ...gdy na nią nie zasługujemy.
Panna Peyton przesiadła się ze swego krzesła obok Fanny, i ujmując jej rękę, zauważyła łagodnie:
— Nie bierz tak do serca gwałtowności brata; chłopcy, jak wiesz, są przysłowiowo nieokiełznani.
— I okrutni, może cioteczka dodać — rzekł kapitan, siadając po drugiej stronie siostry — ale na punkcie śmierci Andre’go jesteśmy wszyscy niesłychanie drażliwi. Nie znałaś go, Fanny, było to upostaciowanie męstwa, szlachetności, rozumu...
Fanny uśmiechnęła się zlekka i wstrząsnęła głową, ale nic nie odrzekła. Brat, zauważywszy te oznaki niedowierzania, ciągnął dalej: