Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/57

Ta strona została przepisana.
53

Nazajutrz po południu całe towarzystwo siedziało przy herbacie, gdy nastąpiła zmiana pogody. Całun mgły, spowijający szczyty wzgórz, począł posuwać się z zachodu na wschód ze zdumiewającą szybkością. Deszcz jednak nie przestawał siec gwałtownie wschodnich okien domu, i od tej strony niebo było ciemne i posępne. Fanny patrzyła na to z utęsknieniem młodości do wyrwania się z przymusowego zamknięcia w czterech ścianach, gdy jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmieniło. Wiatr ustał, burza ucichła i wspaniały promień słońca oświecił przeciwległy lasek. Liście błyszczały, grając najbogatszemi barwami amerykańskiej jesieni. W mgnieniu oka mieszkańcy domu wysypali się na wychodzący na południe taras. Powietrze było wonne i orzeźwiające; na wschodzie, chmury podobne do cofających się szeregów pobitej armji otaczały horyzont groźnem i posępnem półkolem. W pewnej wysokości ponad domem leciuchny welon mgły sunął ku wschodowi ze zdumiewającą chyżością, kiedy na zachodzie cały krajobraz stał w glorji zachodzącego słońca, przejrzystej atmosfery, i połyskującej wilgocią zieleni. Takie chwile są wyłączną właściwością amerykańskiego klimatu, i czar ich leży w nagłości przeciwieństwa i tej rozkoszy, jakiej doznajemy przechodząc z rozpętania żywiołów w słodką ciszę wieczoru tak ciepłego jak czerwcowy poranek.
— Cóż to za wspaniały widok! — rzekł Harper cichym głosem — jaki wzniosły! jak wielki! oby podobny spokój wprędce położył kres walkom, jakie szarpią moim krajem, i oby tak pogodny wieczór nastąpił dlań po dniu nawałnicy.
Jedynie Fanny, stojąca przy nim, słyszała te słowa. Odwróciwszy się zdumiona zobaczyła go stojącego z odkrytą głową, wyprostowanego i z oczyma utkwionemi w niebo. Oczy te nie były już jak zwykle spokojne, płonął w nich ogień zapału i lekki rumieniec zabarwił policzki.