Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/64

Ta strona została przepisana.
60

— Czemu buntownicy tak przez szpary patrzą na jego wędrówki, tego istotnie nie pojmuję — odpowiedział kapitan — ale to pewna, że sir Henryk nie pozwoliłby, aby mu jeden włos spadł z głowy.
— Doprawdy? — zawołała Fanny z zajęciem — więc sir Henryk Clinton zna go?
— Przynajmniej powinien go znać!
— Jak sądzisz, mój synu, — zapytał pan Wharton — czy jest niebezpieczeństwo, że mógłby cię zdradzić?
— No, nie, zastanawiałem się nad tem długo, nim mu zawierzyłem — odparł kapitan w zamyśleniu. — Zdaje się jest uczciwym w interesach — zresztą własne niebezpieczeństwo, jakie mu grozi, gdyby chciał wrócić do miasta, wstrzymałoby go od popełnienia takiej podłości.
— I mnie się zdaje — rzekła Fanny, zamyślając się również — że Harvey Birch nie jest pozbawiony szlachetniejszych uczuć, przynajmniej wygląda na to czasami.
— O! — zawołała Sara z zapałem — jest lojalny, a to według mnie stanowi kardynalną cnotę.
— Ja zaś myślę — rzekł brat śmiejąc się — że bardziej kocha on pieniądze niż króla.
— Jeżeli tak — zauważył ojciec — nie możesz mu ufać, bo żadna miłość nie oprze się pokusie pieniężnej, tam gdzie w grę wchodzi chciwość.
— Ależ, ojcze — zawołał młodzieniec, odzyskując wesołość — musi być przecież jakaś miłość, która potrafi oprzeć się wszystkiemu, nieprawdaż, Fanny?
— Masz tu świecę i idź spać; ojciec już zwykł być w łóżku o tej porze.