Panny Wharton i ich ciotka, stojąc przy oknie, z głębokiem zajęciem śledziły rozgrywającą się przed ich oczyma scenę.
Sara spoglądała na zbliżających się rodaków z uśmiechem pogardliwej obojętności, lekceważyła bowiem nawet powierzchowność ludzi służących niegodnej, według niej, sprawie buntu. Panna Peyton natomiast patrzyła na nich z dumą, były to bowiem wyborowe wojska jej rodzinnej kolonji, zaś wszystkie władze Fanny pochłaniała wyłącznie jedna myśl i jeden cel.
Oba oddziały nie zetknęły się jeszcze, gdy bystre oczki dziewczęcia spostrzegły jednego jeźdźca i wydało jej się, że nawet koń pod nim rozumiał, iż niesie nieprzeciętny ciężar, tak lekko kopyta jego dotykały ziemi i tyle było wdzięku i dumy w poruszeniach szlachetnego rumaka.
Młody dragon siedział na siodle ze śmiałością i swobodą znamionującą, że czuje się panem siebie i swego rumaka; wyniosła, kształtna i muskularna jego postać łączyła w sobie harmonijne rozmiary siły i sprę-