Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/81

Ta strona została przepisana.
77

I wyczerpana doznanemi wzruszeniami biedna dzieweczka wybuchnęła płaczem.
Pocieszanie ukochanych jest jednym z najsłodszych przywilejów miłości; więc też major Dunwoodie, choć sam niezbyt wielką czerpiąc otuchę ze swego przypuszczenia, nie mógł odbierać jej temu uroczemu dziewczęciu, które łkało, tuląc się do jego piersi, odzyskawszy wiarę w ocalenie brata i opiekę ukochanego człowieka.
Uspokoiwszy się trochę Fanny pośpieszyła do jadalni, by udzielić rodzinie tej pożądanej nowiny, którą już uważała za pewnik.
Dunwoodie szedł za nią niechętnie, z sercem ściśniętem niedobremi przeczuciami i zbierając siły, by mężnie stawić czoło czekającej go próbie.
Powitanie obu młodzieńców było bardzo serdeczne i szczere, a ze strony Henryka Whartona tak spokojne, jak gdyby nic nie zaszło, coby mu ten spokój zamącić mogło.
Natomiast cała ohyda tego mimowolnego współudziału w uwięzieniu przyjaciela, grożące mu niebezpieczeństwo i poprzednia rozmowa z Fanny, wszystko to wstrząsnęło majorem Dunwoodie do głębi i pomimo wszelkich wysiłków, jakie czynił, przebijało się w jego obejściu. Reszta rodziny powitała go również serdecznie i szczerze, zarówno przez pamięć dawnych stosunków i uprzednich zobowiązań, jak w przewidywaniu nowych powodów do wdzięczności, co łatwo im przyszło wyczytać w wymownych oczach towarzyszącej mu dzieweczki.
Po skończonych powitaniach major kazał wyjść z pokoju dragonowi, którego przezorny Lawton postawił przy drzwiach na straży, i zwracając się do więźnia, zapytał łagodnie.
— Opowiedz mi, Henryku, powody tego przebrania, w jakiem znalazł cię kapitan Lawton, i pamiętaj — pamiętaj — kapitanie Wharton, że odpowiedzi twoje są całkowicie dobrowolne.