Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/148

Ta strona została przepisana.

zwali War i Sawa, tu, gdzie ta kamienica stoi, mieli pierwotnie mieszkać, ale mnie się to wydaje bajką, bo tego w żadnej kronice niema napisano.
Tak gadał pan Rafałowiez, spuszczając się coraz niżej korytarzem, co było dość trudnem, bo grunt niewybrukowany był błotnisty i ślizki.
— Muszę wam też, moi chłopcy, powiedzieć, że tu gdzieś pewnie coś ciekawego ujrzymy.
— A to dla czego? — spytał Kacper — skąd to jegomość suponujesz?
— Stąd, że na prospekcie mistrza Ascolego, który jak się okazuje wszystkie te podziemia sam zwiedził, niedaleko owego zakrętu, któryśmy przeszli, jest namalowany czerwoną farbą krzyżyk. Coby ten krzyżyk znaczył, nie wiem i domyśleć się nie mogę, zawżdy pewno to coś niezwykłego będzie. Takich krzyżyków jest jeszcze dwa, koło kościoła O.O. Jezuitów i pod Farą Świętojańską, ale także nie wiem, coby one znaczyły.
Maciek, który tych słów pilnie słuchał, nagle zawołał:
— A ja wiem!
— Wiesz? no... więc powiedz.
— To pewnikiem tam gdzie jest krzyż, musi być grób, bo to przecie zawżdy na grobach krzyże stawiają.