Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/192

Ta strona została przepisana.

— Wiem. Ona siedzi w łańcuszkach niedaleko i mają podobno brać ją jutro na męki. Ale ja jestem wierny, sługa...
— Na męki? — wrzasnął strasznym głosem Maciek, podnosząc pięście i potrząsając swą rozczochraną czupryną — na męki! nie dam! nie dam!
To rzekłszy, oparł się plecami o deski, nogi zarył w ziemię, na czoło i kark wystąpiły mu pręgi od natężenia tak silnego, że deski zatrzeszczały i cała owa drewniana ściana zachwiała się. Kacper i Kazik widząc to, co żywo skoczyli mu na pomoc i niebawem ściana ze strasznym hukiem runęła, a z nią wszyscy trzej chłopcy.