Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/204

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIX
W którym jest nieco o panu Żórawskim, o płaszczu białym Maćka i o generale Wittenbergu.

Straszna scena zabicia Szweda zrobiła na wszystkich, prócz oczywiście jej sprawcy, Maćka i pana Żórawskiego, bardzo silne i bardzo przykre wrażenie. Stali nieruchomi i przerażeni, a Maciek, wyciągnąwszy ze zwłok Szweda szpadę, którą go przebił, obcierał z niej spokojnie krew i mruczał:
— To za moją matusię!
Nikt się na to nie odezwał i w tej piwnicy głuchej i na pół ciemnej panowało ponure milczenie, gdy nagle z kąta, gdzie dotąd siedział ukryty i skulony, wypadł imćpan Żórawski i skacząc i potrząsając łańcuchami, które trzymał w ręku, z brodą i z włosem rozwianym, z okiem iskrzącym się, przypadł do drgającego jeszcze Szweda i począł mu odpinać od pasa długi rapir. Uczyniwszy to, broń starannie obejrzał najprzód