Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/223

Ta strona została skorygowana.

To rzekłszy, gdy kroki pana Żurawskiego i Maćka cichnąc powoli, zupełnie ucichły, owinął się w opończę i legł na ławie dla spoczynku, po tylu przejściach i tarapatach. Za jego przykładem poszli obaj chłopcy, pokładli się z tobołkami pod głową na podłodze i wkrótce słychać było ich oddech równy i głęboki. Obaj zasnęli.