Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/232

Ta strona została przepisana.

schwycił szpadę i pistolety Manderstörny, leżące na stole i tak uzbrojony stanął nakoniec przy drzwiach. Ale tutaj, na nieszczęście nie uważał, że stoi krzesło ciężkie, z wysokiemi poręczami. Cofając się tyłem, z oczami wlepionemi w śpiącego Szweda, w owe wielkie cienie włóczące się po izbie, zawadził nogą o to krzesło i przewrócił je ze straszliwym trzaskiem i łoskotem.
Na ten huk upadającego ciężkiego sprzętu, huk rozlegający się wśród ciszy nocnej z grzmią-