Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/254

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXIV
Jako Maciek został nazwany przez oberstlejtnanta Gizę gburem.

Jak długo spali, sami nie wiedzieli. Pomieścili się w dwóch izbach. W pierwszej, w której znajdował się otwór, prowadzący do podziemi i zakryty wizerunkiem Matki Boskiej, na ławie i na stole położył się pan Rafałowicz i Żórawski, a pod ścianą, na podłodze, Kacperek. W drugiej, mniejszej, na starej ławie legła Maciejowa, a obok niej na ziemi, owinąwszy się w swą białą opończę, Maciek.
Wszyscy zmęczeni tylu przygodami spali jak zabici, i tylko w ciszy tych izb rozlegały się ich miarowe i głębokie oddechy, oraz chrapanie Maćka, gdy nagle zbudziła ich straszliwa wrzawa i huk, powtarzający się raz poraz i tak silny, że cały dom się trząsł, a ze ścian i sufitu tynk odpadać zaczął. Maleńkie szybki w oknach dźwięczeć poczęły, a kilka z nich wyleciało i z brzę-