Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/70

Ta strona została skorygowana.

po co innego, tylko że tam znajdują się wyrazy oznaczone cyframi, a wyrazy te wykryją mi ową wielką tajemnicę. Takiem sobie rozumował i okazało się, żem dobrze rozumował.
Kazik ledwie się nie skręcił na zydlu, tak go ciekawość paliła i podziw, że to ludzie takie mądre rzeczy wymyślili, o których jemu nigdy się nie śniło. A pan Rafałowicz, jak gdyby chciał na próbę wystawić cierpliwość obu chłopców, przerwał, usadowił się lepiej na krześle, milczał jakiś czas, nadsłuchując chrapania Maćka i pani Hipolitowej, gładził wąsy, uśmiechał się, spoglądając z pod oka na chłopców, wreszcie rzekł:
— Wyszukałem tedy ową rozprawę Machiavellego „o historyi,“ a znajdowała się ona w bibliotece po Ascolim i zabrałem się do odczytywania tajemnicy. Mozolna to była robota, wiele godzin nad nią straciłem, a i to mi przeszkadzało, żem języka włoskiego dobrze nie znał. Ale że to u nas, w Warszawie zawżdy Włochów było dużo, bo i między kupcami, i też w kapeli królewskiej, więcem ich się ostrożnie przepytywał, nie mówiąc dla czego, co taki lub inny wyraz znaczy. Po tylu to, mocium panie, zabiegach i kłopotach odczytałem wszystko, co się kryło pod onemi cyframi i to na polski język wyłożone, wypisałem na tej oto karcie.