Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/84

Ta strona została przepisana.

— Pokażę.
— A Szwedy o niej nie wiedzą?
— Nie.
Gdy nakoniec wszystkie piętnaście talarów zostało wydobytych z kołnierza Maćka i gdy ten z wielką, zręcznością i wprawą kubrak swój przyprowadził po tej operacyi do porządku, wyruszono na miasto po zakupno potrzebnych rzeczy. Na rynku spotkano się z Kacperkiem, który, gdy mu Kazik powiedział, że i Maciuś należy do wyprawy, skrzywił się i rzekł:
— Ale to być nie może!
— Dlaczego?
— Dla tego, że byłem dziś u pana Rafałowicza i powiedział mi, że otrzymał pozwolenie na wyjście z miasta tylko dla siebie i dla nas dwóch.
— To furda! — mruknął Maciek.
— Maciek — odrzekł Kazik — nie potrzebuje żadnego pozwolenia, on się i tak wydostanie z miasta.
— A to jakim sposobem? zapytał Kacper.
Kazik opowiedział co wiedział i Kacperek tak się tem zaciekawił, że zażądał, by Maciek ich zaraz zaprowadził i dziurę ową pokazał.
— Zawsze to warto obaczyć — mówił — może się przydać na co.