Strona:Szymon Tokarzewski - Bez paszportu.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

docznie zajmuje wyjątkowe stanowisko. Nazywa się Stanisława M.[1]
W przyległym gabinecie, za parawanem, wprost lustrzanej szafy, usadowiono mnie w ten sposób, że w wielkim źwierciedle najdoskonalej widzę odbicie wszystkiego co się dzieje w salonie. Gabinet jest nieoświetlony, przeto niema obawy, aby tam kto z gości wszedł. Zresztą we drzwiach na straży zasiadła przyjaciółka domu Leszczyńskich, przezacna p. Walerya Matyńska.
Z dolatujących moich uszu rozmów dowiaduję się, że będzie przemawiał student warszawskiego uniwersytetu.
Panna Stanisława M. przygotowuje audytoryum.
Zaleca skupienie uwagi, bo (mówi) „towarzysz“ przepędził wakacye w Szwajcaryi, gdzie miał możność poznać wszystkich przywódzców „naszej partyi“ i wielu wybitnych „jej“ członków. I wielokrotnie konferował z nimi.
Ta „nasza partya“ zaostrza moją ciekawość, słucham z natężeniem ogromnem.
Pan ⁂ student uniwersytetu staje w ten sposób, że kandelabr oświeca jego piękną głowę.

Zaczyna.

  1. Stanisława Motz, znana działaczka partyi socyalistycznej. Przebywała dłuższy czas w Szwajcaryi, przed kilkunastu laty zmarła w Warszawie. P. W.