Strona:Szymon Tokarzewski - Bez paszportu.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo, w Warszawie ja, nie jestem ja.
—?
— Nie rozumie pani? No! to musisz pohamować swoją ciekawość, gdyż rozwiązanie zagadki otrzymasz dopiero, kiedy stanę w Kostromie. A teraz, — sza!
Ten mój kilkunastogodzinny strach, lubo nieuzasadniony, był jednak przestrogą, że nie trzeba przeciągać struny, — że mój nielegalny pobyt w Warszawie, pobyt bez paszportu trwa już zadługo, że wreszcie może się stać i dla mnie i dla moich przyjaciół niebezpiecznym....




Jest na Uralu słup uwieńczony dwiema tablicami.
Na jednej z tych tablic jest napis:

Europa.

Na tablicy z odwrotnej strony widnieje napis:

Azya.

Po owym miłym, niezapomnianym pobycie w Warszawie, w listopadzie 1882 r. po raz trzeci w mem życiu przejeżdżałem granicę Europy.
Tym razem nie byłem wieziony do miejsca kaźni. — Do guberni permskiej dążyłem: „za chlebem“.
Tym razem już do Azyi jechałem nie jako polityczny przestępca, skazaniec na katorgę, ale jako obywatel olbrzymiego rosyjskiego imperyum.