Strona:Szymon Tokarzewski - Na Sybirze.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

„pokwitowanie“, mające ułatwić mi wydobycie się z przymusowego aresztu we francuskiej restauracyi.
Korzystając z miejsca, chwilowo opróżnionego przy mademoiselle skierowałem rozmowę na owego Władimira Osipowicza, który, o ile miałem sposobność zauważyć, grał tutaj wybitną, a nawet wprost, pierwszorzędną rolę.
Ze słów mojej rozmówczyni wywnioskowałem, że sławetny Władimir Osipowicz był poprostu szulerem, grasującym po Rosyi i po Syberyi.
Na wszystkich jarmarkach, zjazdach, na wszystkich uroczystych obchodach publicznych pojawiał się stale i zawsze.
Mało inteligentnym i słabo umysłowo rozwiniętym sferom Sybiraków, imponował swoim, rzeczywiście, w tych okolicach niepospolitym wyglądem, elegancką wytwornością swego ubrania, swoich ruchów, swojej wymowy. Bogatych symplicyuszów zadziwiał opowiadaniem, o wielkich obszarach ziemi, oraz o wielu setkach „dusz“, które jakoby posiadał w guberniach środkowej Rosyi, o przyjaznych stosunkach, które łączyły go z petersburskimi i moskiewskimi dygnitarzami.
Te improwizacye brane za dobrą monetę sprawiały, że hulać, upić się, grać w karty z Włodzimierzem Osipowiczem uważano za zaszczyt nielada, za zaszczyt, o który się wszyscy ubie-