ko, powiedzcie tylko co?... raczcie powiedzieć Ilaryj Tagancew!
— Nie trzeba nic wykreślać... właśnie dopisać trzeba... czeławiek! podnieś z podłogi rachunek! mademoiselle! dopisujcie!
Ilaryj Tagancew nadął się niby indyk, panujący na gospodarczym okólniku i sylabę po sylabie skandując dobitnie i wyraźnie wyrzekł:
— Wpisujcie mademoiselle ile za to, co ja w wasz rojał[1] naplwał!
Mademoiselle wypuściła pióro z ręki, gospodarz restauracyi porwał się za głowę, potem rozpaczliwie załamał ręce.
— Wy... wy, Ilaryj Tagancew w rojał... w mój śliczny rojał naplwali?
— I nie raz! — huknął śmiechem „patryarcha tobolski”.
Zawtórowała mu cała jego kompania.
Czy to być może? — wyjęknął rzeczywiście przerażony właściciel rojału. — Nie wierzę!
Wasza wola niewierzyć... Moja wola była naplwać... Idźcie, hoziain, zobaczyć, obejrzeć... sprawdzić.
Gospodarz z za lady wypadł, niby strzała z procy i poleciał w kierunku złotej sali.
Za nim podążyła gromada mniej pijanych gości.
- ↑ Rojał — fortepian.