łowa Schramowa, z notablami omskiemi i gośćmi z Petersburga:
Wikwintna: „Mon plaisir“ widocznie była przedziurawioną.
Nie ruszając się z miejsca, zagłębiona w rzece, chwiała się ociężale. Majtkowie coś majstrowali na dnie. Oczywiście, usiłowano zatkać otwór groźny.
Damy w przemokłych sukniach stały na ławkach, mężczyźni czapkami wylewali wodę z łodzi, dla utrzymania jej w równowadze przechodząc z jednego końca na drugi.
Raz po raz z „Mon plaisir” wyrzucano rozmaite przedmioty: dywany, któremi przedtem ławki były okryte, jakieść koszyczki, pudełka, szale, parasolki, płaszczyki damskie...
Robiono to w tym celu, aby łódź stawała się coraz lżejszą...
Mimo to wszakże stateczek zagłębiał się coraz więcej... zdawało się, że lada moment pójdzie już na dno...
A ludzie z Omska, z akcyą ratunkową nie przybywali... nie przybywali.
Inne stateczki, do tej flotylli należące, mniej więcej zbliżały się ku brzegom, ku ocaleniu. Tylko łodzi o purpurowych żaglach groziła nieunikniona i rychła zagłada...
Nagle w „Mon plaisir“ podniósł się żołnierz dotychczas przy jakiejś robocie schylony.
Strona:Szymon Tokarzewski - Na Sybirze.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.