naczyń kuchennych — druga, z kilkoma staremi książkami.
Na jednej ścianie wisiała dubeltówka, dwa smyczki, skrzypce, snać w domu sklecone... nad łóżkiem krucyfiks, wizerunki Ostrobramskiej i Częstochowskiej Panienki.
Od pułapu zwieszały się większe i mniejsze pęki wonnych, zasuszonych ziół.
Z każdego kąta tej izby wyzierało ubóstwo, a zarazem czystość, symetrya, ład...
Jedynym zbytkownym przedmiotem był tutaj duży, ze wspaniałej chińskiej porcelany wazon, w którym tkwiły świeżo zerwane słoneczniki, rezeda i nasturcye.
Gdym wchodził, gospodarz właśnie rozpalał ogień na kominie.
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! — rzekłem, odkrywając głowę i zatrzymując się w progu.
Gospodarz odwrócił się żywo...
Znać odwykł od takiego pozdrowienia, albowiem drżały mu ręce trzymające jakieś gliniane garnulątko... drżał cełem ciałem odpowiadając:
— Na wieki wieków, amen!
Przez chwilę spoglądaliśmy na siebie, jakgdyby badając się wzajemnie... aż, niby magnetycznym prądem pchnięci, z wyciągniętemu ramiony zbliżyliśmy się ku sobie i objęli gorącym, braterskim uściskiem...
Zaznajomiliśmy się wprędce. Może w pół-
Strona:Szymon Tokarzewski - Na Sybirze.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.