Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/056

Ta strona została skorygowana.

Tém gorzéj! — smutku nie radbym ci sprawić.
Lecz dziś ich pora! — chcą, mogą się bawić.
Słuszna im jednak wdzięczność niewolnika,
Że tak pięknego szlą mu spowiednika.“ —
Z najgłębszym smutkiem niekiedy się mięsza
Dziwna wesołość: — serca nie pociesza,
Choć błyszczy w oczach, łza z nich nie osycha;
Uśmiéch jéj gorzki — jednak się uśmiécha,
I nieraz światu, zamiast pożegnania,
Żart płochy rzuca z wierzchu rusztowania[1],
Co choć nie radość, jak zda się, go budzi,
Ułudza drugich — lecz któż siebie złudzi? —
Co bądź czuł Konrad — jak łuna z ogniska,
Dzika wesołość w rysach jego błyska.
Mówił z uśmiechem, z szyderstwem na poły:
Wesołe słowa, i ton ich wesoły —
Znać że mu obcy; w burzliwém swém życiu
Rzadko miał porę miewać go w użyciu.

XIV.

„Korsarzu! pal twój gotów — lecz ma władza
Często gniew Baszy i wyrok złagadza.
Chciałabym — tak jest — chcę, muszę cię zbawić.
Dziś nie! — dzień blizki mógłby nas wyjawić.
Lecz dość zyskamy, jeżeli, jak wróżę,
Czas twojéj kaźni do jutra przedłużę.
Dzisiaj nic więcéj nie żądaj odemnie,
Gdyżbyśmy tylko zginęli daremnie.“ —
— „Ja nic nie żądam — niech się kres mój zbliży!
Spadłem zbyt nizko, bym się bał spaść niżéj.

  1. N. p. Tomasz Morus na rusztowaniu, i Anna Boleyn więzieniu, gdy obejmując dłonią swą szyję, zrobiła uwagę: „iż jest za nadto cienka, aby mogła mistrzowi wiele trudu przyczynić.“ — W czasie rewolucyi francuzkiéj stało się prawie modą, aby ginąc pod gilotyną, jakie „bon mot“ po sobie zostawić. I zbiór tych wszystkich dowcipnych słówek, w ciągu całéj rewolucyi rzeczonych, utworzyłby bez wątpienia książkę znacznéj objętości.