Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/215

Ta strona została przepisana.
Anah.

Patrz, patrz! już są blizko ziemi!

Aholibamah.

Śpieszmy! — obym skrzydła miała,
Na powietrzu jeszcze z niemi
Spotkać się! —

Anah.

Co za wspaniała
Jasność! jak łuna szkarłatu
Nad zachodem gorejąca! —
Patrz! nad szczytem Araratu,
Tęcza, jakby z gwiazd tysiąca,
Lśni, iskrzy, mieni się, pali,
Rozszerza się — jak na fali
Wzruszona z dna morska piana,
Ślad drogi Lewijatana,
Gdy cały wzdłuż roztoczony
Igra sam po wód płaszczyźnie,
I w przepaści niezgłębionéj
Tonąc, gwiazdom w oczy bryźnie! —
Lecz patrz, patrz! już coraz w zmierzchu
Ślad ich ćmi się i zagasa —
Patrz! już stoją na skał wierzchu! —
Azaziel!

Aholibamah.

Samiasa!

(wybiegają).