Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/316

Ta strona została przepisana.

Tleje ukryty, lecz się nie wyziębi,
Aż przy nim zemsty dojrzeją nasienia,
Aż jako palma olbrzymia Ceylanu[1],
Hukiem rozkwitu świat zbudzą z uśpienia!…

Lecz któż jest, który na Iranu brzegach
Rozwija sztandar wolności i chwały;
Przed czyim mieczem, w złamanych szeregach,
Arabskie hordy po polu pierzchały,
A on spokojnie postępował daléj,
Śród muru włóczni Kermańskich górali? —
Są to ostatni wiary swéj obrońce,
Lecz umrzeć za nią każdy żądzą pała:
Jakby w ich sercach, jak w ich górach słońce,
Cześć jego światła najdłużéj jaśniała!

Hafed ich wodzem; — imię to straszliwe,
Jak złośliwego rym czarnoksiężnika;
Dość je wymówić — drżą tłumy lękliwe,
I najmężniejszych zimny dreszcz przenika. —
Hafed — o którym Arabowie w nocy
Tak dziwne wieści prawią przy ogniskach,
O jego wzroście i nadludzkiéj mocy,
O jego oczu rażących połyskach:

  1. Talpot albo Tapilot. Piękny ten gatunek palmy, rosnącéj w głębi największych lasów, może się policzyć do najwyższych drzew; a gdy rozkwita, wydaje łoskot podobny do wystrzału z działa.