Peri wzdłuż Nilu po powietrzu płynie.
I to w rozkosznéj Rozetty dolinie[1],
Słucha turkawek gruchających chórem;
To po nad modrém Merisu jeziorem[2],
Zwieszona, z góry przygląda się rada,
Jak białoskrzydłych pelikanów stada,
W miesięczném świetle i mgle przezroczystéj,
Lśnią się jak gwiazdy na fali gwiazdzistéj.
Czarowny widok! — cudniejszéj krainy,
Śmiertelna nigdzie nie ujrzy źrenica! —
Lecz któżby widząc te żyzne równiny,
Których plon dziwi, a piękność zachwyca:
Te hoże palmy, rok cały wiosenne,
Co gnąc z owocem swe kształty powabne,
Chwieją; się zlekka, jak dziewice senne,
Gdy idą spocząć na łoża jedwabne[3];
Te róże, z barwą i krasą jutrzenki,
Co jak sułtanki w tajnikach haremu,
Stroją się nocą w coraz nowe wdzięki,
Na podziw słońcu, kochankowi swemu;
Te gruzy świątyń, albo miast warownych,
Co się być zdają szczątkiem snów czarownych:
Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/398
Ta strona została skorygowana.