Ta strona została skorygowana.
Teobald.
Oby skończyła jak owa, do któréj
Tak jest podobna z pychy i imienia!
Sprośna Jezabel!
Bertrand.
Straszny Salisbury
Stoi na czele wojsk i oblężenia.
Przy nim Lionel, i tygrys niesyty
Krwi naszéj — Talbot. Trzy wysokie wieże
Wznieśli przed miastem: — na jednéj rozbity
Namiot ich wodza, z którego on strzeże
Poruszeń miasta: z dwóch drugich, dzień cały
Ogniste kule miota nakształt gromów.
Połowę miasta gruzy zasypały,
Mieszkańcy giną pod zwaliskiem domów.
Sam katedralny ów kościół wspaniały
Najświętszéj Panny, od gęstych wyłomów
Grozi upadkiem: — a prochowe miny,
Ten wymysł piekieł — podkopane wszędzie.
I nikt tam nie wié dnia ani godziny,
Gdy na sąd straszny powołany będzie.
(Joanna słucha z natężoną uwagą i zwolna wkłada hełm na głowę).
Teobald.
Lecz gdzież są nasi waleczni obrońcy,
La Hire i Santrailles, i niezwyciężony