Ta strona została skorygowana.
Zdoła się przerznąć, i pogoń omyli?…
Wątpię — bo zewsząd ściskają go wrogi.
Joanna.
Wiész, gdzie on teraz?
Bertrand.
O dzień ledwo drogi
Od Vaucouleur’u.
Teobald (do Joanny).
Zkąd ci to pytanie,
W rzeczach, co wcale nie tyczą się ciebie?
Bertrand.
Że wróg tak mocny, a król nasz nie w stanie
Dać nam odsieczy, ni wsparcia w potrzebie:
W Vaucouleurs przeto dziś mają uchwalić,
Że Burgundowi poddać się należy.
Bo tak i miasto może się ocalić
Od angielskiego jarzma i łupieży,
I nam, z pod władzy pokrewnego księcia,
Łatwiéj powrócić do prawego pana,
Gdy sytych wreście wspólnego zawzięcia,
Złączy znów kiedyś zgoda pożądana.
Joanna (występując z zapałem).
Żadnych układów! żadnego przymierza!
Bo przyszła chwila, że wstanie obrońca.