Lecz wy — wy drudzy, co go wojujecie!
Co, prócz łakomstwa, dumy i zawiści,
Dało wam oręż przeciw mego syna? —
Zkąd prawo wasze? W czém jest jego wina
Przeciw bądźkomu, prócz mnie? — Obłudnicy!
Chcecie świat mamić słowy barwionemi.
Lecz czyż świat nie wié, że jak rozbójnicy
Przyszliście dzielić łupy cudzéj ziemi,
Lać krew dla zysku? — Ha! a tenże książę,
Co sobie imię Dobrego wykłamał!
Z wrogiem na własną ojczyznę się wiąże,
Ziomkom, królowi, Bogu wiarę złamał,
Przez co? — Przez zemstę? — Nieprawda! — Przez chciwość,
Przez zazdrość tylko! — A słuchać was przecie:
Co trzecie słowo w ustach Sprawiedliwość,
Choć czyn wasz każdy woła, że kłamiecie! —
Ja — ja przynajmniéj obłudą się brzydzę,
I gardzę wami! — Lubię wolność moję.
Mam krew, mam serce; kocham, nienawidzę —
Lecz jaką jestem, wyznać się nie boję.
Téj sławy, Pani! nikt ci nie zaprzeczy.
I nie przed wami będę się tłómaczyć!
Uczucie dla was, jest słowem bez rzeczy. —
Żegnam was! — oby nigdy nie zobaczyć! —
(Odchodzi).