Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/528

Ta strona została skorygowana.

Patrz na mnie! któż ja jestem? Pasterka uboga,
Słaba dziewica; — dłoń ma nienawykła broni.
Przecież z cichego domu, z samotnéj ustroni
Wyrwana — z łona ojca, z sióstr kochanych grona,
Muszę tutaj — nie swoją wolą prowadzona,
Wam na zgubę, i sobie nie na radość — muszę,
Być jak widmem postrachu; zatwardzić mą duszę,
Brodzić we krwi, i w końcu nie ujść śmierci grotu.
Bo nie błyśnie i dla mnie miły dzień powrótu
Do méj strzechy rodzinnéj! — Wiele jeszcze, wiele,
Wdów na mnie płakać będzie; wielu z was uścielę
Łoże w zimnéj mogile: — lecz i mnie dosięże
Dłoń mego przeznaczenia. — Bierz więc swe oręże,
Broń się: walcz! — Nie unikniesz, co ci Bóg przeznacza.
Lecz biada nędznikowi, co drży i rozpacza! —

Montgomery (porywając się z ziemi).

Ha! gdyś i ty śmiertelna, gdy cię dłoń człowiecza
Dosiądz może: — obaczym, czy dla mego miecza
Bóg nie przeznaczył chwały posłać cię do piekła! —
Ja teraz pragnę boju! — ja, Furyo wściekła!
Ja! i Bóg mi jest wsparciem! — W Nim moja otucha! —
Ty broń się, i zwij w pomoc piekielnego ducha!

(Porywa miecz i tarczę. Walczą. — Montgomery upada)
SCENA VIII.
Joanna (sama).

Stało się! Przeznaczenie, nie jam go zabiła!

(Oddala się od niego i stoi w zamyśleniu. Po pauzie)