Ta strona została skorygowana.
Stefan.
Gdzie tam! nie sposób przecisnąć się w tłoku!
Zostańmy lepiéj gdzie stoim; toć przecie
I ztąd coś ujrzym.
Klaudian.
Jak żyję na świecie,
Nigdym nie widział tyle razem ludu.
Bertrand.
Cóż za dziw? Któżby nie chciał widzieć cudu,
Nie święcić święta narodowéj sławy? —
A rzecz téż słuszna, aby król nasz prawy
Nie mniejszy przecież miał orszak, niżeli,
Co go w Saint-Denis królem zrobić chcieli;
I by mu każdy, w czyich piersiach bije
Serce francuzkie — krzyknął dziś: „Niech żyje!“
SCENA V.
CIŻ, ANNA I ANIELA (wychodzą z tłumu).
Aniela.
Ach! moja Anno! będziem ją widziały!
Serce me, czuję, to raz drży, to skacze.
Anna.
Ujrzym ją w blasku wielkości i chwały!
Aniela.
Wiész ty co? siostro! póki nie zobaczę,
Nie mogę jakoś wierzyć w sobie szczerze,
Żeby ta, którą cały świat ogłasza,