Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/610

Ta strona została skorygowana.

One mi rzekły, że mara przewodników,
Co mię chcąc nie chcąc prowadzą do celu.

Rajmund.

Gdzież się obrócisz? tu obóz Anglików,
Co krwi twéj pragną; tam nasi, co ciebie
Sami wskazali na wstyd i wygnanie.

Joanna.

Nie bój się! wszystko widzą tam na Niebie,
I to się tylko, co stać musi, stanie.

Rajmund.

Któż cię pożywi? kto obronić zdoła
Od dzikich zwierząt, i od dzikszych ludzi?
W kim znajdziesz pomoc, gdy cię życie strudzi?

Joanna.

Znam wszystkie zdrowe i pożywne zioła,
Znam biegi planet; — po nich w nocach ciemnych
Znajdę mą drogę. — Szmer zdrojów podziemnych
Słyszę mém uchem! — Niewiele, co trzeba,
Sama natura daje człowiekowi.

Rajmund (biorąc ją za rękę).

Joanno! przebacz, co przyjaciel powié! —
Czyżby nie pora przejednać gniew Nieba,
Zmyć grzech pokutą, i na łonie wiary?…

Joanna.

Jak to? i ty mnie sądzisz godną kary?

Rajmund.

Ach! czyż nie muszę? — To milczenie twoje…