A też pioruny? a twa niema trwoga?…
Niebo mówiło, jam milczeć musiała.
I mogłaś ścierpieć, że Francja cała
Będzie podzielać błąd i omamienie?
O! nie! to nie był błąd, lecz dopuszczenie!
Więc tyś niewinna! i taką sromotę
Zniosłaś cierpliwie!… — O! teraz pojmuję,
Teraz się korzę i wielbię twą cnotę —
Kto to mógł zrobić, w tym już Bóg współczuje!
Toż więc rozumiesz, iżby mię posłano,
Gdybym nie ślepo czciła Jego wolę?
Ani śmiej sądzić, że gdy mię wygnano,
Gdy mię skazano na wstyd i niedolę,
Bóg mię opuścił! — Nie! On mi przebaczył,
I tylko nowy cud swéj łaski czyni.
Potrzebę serca mojego obaczył
Wejść saméj w siebie kazał na pustyni! —
Gdy mię światowe otaczały blaski,
Wtenczas to, wtenczas w sercu wrzały burze!
Teraz w ciemnościach świta promień Łaski. —
Zamęt żywiołów w widoméj naturze,